Wstęp

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng
„Był w nim i bojowiec, i artysta, i skaut, i wychowawca, a przede wszystkim - Polak,


Polak gorący, który - wydawało się - zrósł się z polską ziemią, który chodził jakby w


gorączce, cały zasłuchany, jak bije gdzieś w głębi polskiej ziemi polskie serce" - oto


najkrótsza i najtrafniejsza charakterystyka Aleksandra Kamińskiego, autora Kamieni na


szaniec. Aleksander Kamiński - twórca ruchu zuchowego w Polsce, wybitny działacz


harcerski w dwudziestoleciu międzywojennym oraz naukowiec - jest również znakomitym


pisarzem. Wszystko, co napisał Aleksander Kamiński: czy to będzie podręcznik dla


instruktorów zuchowych, wspomnienie, opowiadanie czy rozprawa ściśle naukowa, jest


zawsze autentyczne, bo głęboko przez autora przeżyte i przemyślane, i zawsze bardzo


uczciwe.


Stanisław Broniewski: Całym życiem. Szare Szeregi w relacji naczelnika. Warszawa


1983, s. 101. Stanisław Broniewski, „Stefan Orsza", „Witold", „K. Krzemień" (ur. 1915),


harcmistrz, ppor. AK, doc. dr hab. ekonomii, we wrześniu 1939 zaangażowany w Pogotowiu


Harcerzy w Warszawie, w Szarych Szeregach od czerwca do września 1941 komendant


Okręgu Południe w Chorągwi Warszawskiej, i w „Wawrze",, od 1941 do maja 1943


komendant Chorągwi Warszawskiej i Grup Szturmowych w Warszawie, od maja 1943 do


października 1944 naczelnik Szarych Szeregów. Dowódca akcji pod Arsenałem. Autor wielu


cennych prac o Szarych Szeregach.


Aleksander Kamiński (1903-1978) - związany z harcerstwem od roku 1922,


komendant Chorągwi Mazowieckiej ZHP, w latach 1933-1939 kierownik Szkoły


Instruktorskiej w Nierodzimiu i Górkach Wielkich na Śląsku Cieszyńskim. W latach 1945-


1948 wiceprzewodniczący ZHP, a od 1956 do 1958 przewodniczący NRH. Od roku 1945


pracownik katedry pedagogiki społecznej Uniwersytetu Łódzkiego, a w latach 1962 - 1973


kierownik tego zakładu. Autor wielu prac z zakresu pedagogiki społecznej.


Kamiński wprawdzie sam podkreślał, że nie jest powieściopisarzem, że to, co pisze,


jest relacją o wydarzeniach prawdziwych, a przecież doskonale konstruuje fabułę, potrafi


zawsze utrzymać czytelnika w napięciu, a jego język jest barwny i obrazowy. Są w jego


dorobku twórczym teksty tak znakomite, jakich nie powstydziłby się niejeden pisarz.


Narodziny dzielności, Antek Cwaniak, Andrzej Małkowski, Zośka z Parasol - to tylko kilka


tytułów książek, które zdobyły sobie już na stałe miejsce w polskiej literaturze dla młodzieży.


Właśnie to, że wyrastają z autentycznych zdarzeń, że opowiadają o ludziach prawdziwych,stanowi o ich walorach czytelniczych; w tej prawdziwości: historycznej, psychologicznej i


moralnej tkwi istota pisarstwa Aleksandra Kamińskiego. Nie ma w nim fałszu i


pustobrzmiących słów; autor pozostaje zawsze w zgodzie z tymi, o których pisze, i z samym


sobą. Takie też są Kamienie na szaniec. Książka ta -tak bardzo popularna, że już dla kilku


pokoleń Polaków stanowi lekturę obowiązkową, wynikającą jednak nie z nakazu szkolnego,


lecz z czytelniczego wyboru - ma swoją niezwykłą historię. „Rosła" ona, rzec by można, w


autorze, zanim jeszcze została napisana. Kamiński bowiem od pierwszych dni okupacji był


wszechstronnie związany z konspiracją, jako współtwórca wielu inicjatyw, które w sposób


znaczący wpłynęły na kształt życia podziemnego w okupowanej Warszawie. Przede


wszystkim redagował „Biuletyn Informacyjny", najpoczytniejsze pismo konspiracyjne,


wychodzące w Warszawie już od 5 listopada 1939 roku aż do Powstania Warszawskiego, a


następnie jako dziennik powstańczy do zakończenia działań bojowych w śródmieściu stolicy.


Od roku 1941 był szefem Biura Informacji i Propagandy, a także twórcą i komendantem


Organizacji Małego Sabotażu „Wawer".


Wawer" miał bardzo ścisły związek z Szarymi Szeregami. Aleksander Kamiński


wykorzystał bowiem w organizowaniu małego sabotażu metodykę pracy harcerskiej.


Do „Wawra" więc ściągnęły duże gromady młodzieży harcerskiej, pragnącej w sposób


zorganizowany brać udział w walce z okupantem; tu właśnie spotkali się z „Kamykiem"


Tadeusz Zawadzki, Jan Bytnar, Aleksy Dawidowski - późniejsi bohaterowie Kamieni na


szaniec. Znakomity pedagog, rozmiłowany w idei harcerskiej, szybko zżył się z warszawskim


środowiskiem szaroszeregowym i stał się w nim postacią popularną. Młodzież znała go z


książek i publikacji prasowych, a we władzach harcerskich byli jego przyjaciele: pierwszy


naczelnik Szarych Szeregów: Florian Marciniak, Juliusz Dąbrowski, współautor znanej


książki Jeden trudny rok, Leszek Domański (Zeus z Kamieni na szaniec) i inni.


Stanisław Broniewski, drugi po Marciniaku naczelnik tajnego harcerstwa, w swej


relacji o Szarych Szeregach, zatytułowanej Całym życiem pisze, ze wśród młodzieży


szaroszeregowej początkowo najpopularniejsza była książka Aleksandra Kamińskiego


Andrzej Malkowski - lecz młodzi pragnęli książki dla siebie i o sobie, książki o harcerskiej


konspiracji. Przykładał też do jej powstania dużą wagę Florian Marciniak i taką książkę miał


napisać Kamiński. Zimą 1941/1942 powstała Wielka gra6 ucząca młodego człowieka tak żyć


w warunkach niewoli, aby zachować wewnętrzną wolność; została ona uznana za książkę


Bojowych Szkół. W roku 1942 wyszedł spod pióra Aleksandra Kamińskiego Przodownik -


adresowany do młodych drużynowych „Zawiszy", książkę dla Grup Szturmowych


podyktowało Kamińskiemu życie. Tamże podziemne władze wojskowe zarządziły, już wczasie kolportażu Wielkiej gry, konfiskatę książki, uważając, Iż jest zbyt czytelna w


opisywaniu metod konspiracji i w wypadku dostania się w ręce wroga może stanowić


zagrożenie dla polskiego podziemia.


W nocy z 22 na 23 marca 1943 roku gestapo aresztowało Jana Bytnara - Rudego.


Harcmistrz Bytnar był hufcowym Hufca Południe, dowódcą plutonu Grup


Szturmowych, podporucznikiem AK. Wiadomość o jego aresztowaniu i szczególnie


okrutnym torturowaniu spowodowała, że wśród przyjaciół Rudego szybko dojrzało


postanowienie odbicia kolegi. 26 marca w czasie słynnej akcji pod Arsenałem, dowodzonej


przez Stanisława Broniewskiego, ówczesnego komendanta chorągwi warszawskiej Szarych


Szeregów, uwolniono Jana Bytnara oraz grupę innych więźniów przewożonych z alei Szucha


do więzienia na Pawiaku. Ale „Rudego" nie dało się już ocalić, jego stan - po przeżytych na


Szucha torturach - był beznadziejny.


Zmarł 30 marca 1943 roku, w tym samym dniu zakończył życie Aleksy Dawidowski -


Alek, ranny w brzuch podczas odbijania Rudego; 2 kwietnia zmarł jeszcze jeden z


uczestników akcji. Wypadki te legły u genezy Kamieni na szaniec. Relację o nich otrzymał


Kamiński od bezpośrednich uczestników akcji, od przyjaciół Alka i Rudego, a przede


wszystkim od Stanisława Broniewskiego. Przeżył to wraz z całym środowiskiem


szaroszeregowym jako wielki wstrząs. I to był bezpośredni impuls do wzięcia pióra do ręki.


Ale nie jedyny. Pozostał bowiem wkrótce po tragicznych wypadkach niezwykły dokument,


jakim był pamiętnik Tadeusza Zawadzkiego - Zośki, który dotarł do Aleksandra


Kamińskiego. I o tym dokumencie szerzej. Po śmierci przyjaciół Zośka był w fatalnym stanie


psychicznym - był bliski załamania.


Wówczas jego ojciec, profesor Józef Zawadzki, namówił go do napisania wspomnień.


Opisuje to w Kamieniach na szaniec autor następująco: Akcja ta została szczegółowo


opisana przez Stanisława Broniewskiego w książce: Pod Arsenałem.


„Na wieś wyjechali we trójkę: ojciec, syn i Hania, siostra Zośki. Hania była o dwa lata


starsza od brata i siedziała również gdzieś w konspiracji. Zośka pisał, chodził na spacer z


Hanią lub ojcem. Wspomnienia o Rudym zajęły mu około dwudziestu stron maszynopisu.


Pisząc przeżywał od nowa wszystko, co zaszło.


Profesor, ojciec Zośki, przewidywał Jednak dobrze: były to wspomnienia


wyzwalające. Gdy Zośka skończył - zaczął się czuć wyraźnie lepiej. Wspomnieniom swym


nadał tytuł „Kamienie rzucane na szaniec". Kiedy w parę tygodni potem spotkał się w


Warszawie z kimś, kto pragnął napisać książkę o Alku i Rudym - Zośka uporczywie nakłaniał


do dania tej książce tytułu swoich wspomnień:„Kamienie rzucane na szaniec." Ten „ktoś" -! to był oczywiście Aleksander Kamiński.


Tak więc pamiętnik Zośki był drugim źródłem inspiracji oraz informacji dla pisarza. W


Uwagach, do Kamieni na szaniec autor napisał, że książka we wszystkich szczegółach oparta


została na rzeczywistych wydarzeniach, że stanowi dokument, któremu nadano formę


opowieści. Jest to jednak dokument niezwykły: istotnie nie ma w Kamieniach na szaniec


fikcji literackiej, autor jest wyjątkowo wierny realiom, jednocześnie akcja biegnie tak wartko,


rysunki postaci są tak przekonujące i tak piękne, że czasem aż trudno uwierzyć że to życie


samo - a nie literatura. Kamienie na szaniec zawierają jednak tylko prawdę i to - rzec by


można - prawdę wielokrotną. Po pierwsze: fakty. Wszystkie zostały potwierdzone przez


historyków, nawet w szczegółach. Pisarz każde zdarzenie zawsze bardzo dokładnie lokalizuje


i w czasie, i w przestrzeni. Można z tą książką wędrować po Warszawie, śladami jej


bohaterów; bez trudu odnajdziemy ulice, domy i miejsca opisane przez Kamińskiego, bo jest


to nie tylko opowieść o ludziach, ale i o mieście. Warszawa żyje w Kamieniach; żyją jej ulice,


place i mury. To one są przecież najbliższymi świadkami tego, co robią Szare Szeregi.


Związanie tak bliskie akcji z konkretnymi miejscami jest ważne w aspekcie literackim, gdyż


ukonkretnia wszystkie wydarzenia fabularne. Znamy zawsze miejsce i czas wydarzeń


opisywanych przez autora. Drugim elementem ukonkretniającym wydarzenia jest czas.


Pierwsza data, pojawiająca się w Kamieniach na szaniec, stanowiąca niejako ich przedakcję,


to czerwiec 1939, natomiast rozdział W burzy i we mgle, otwierający czas akcji Kamieni na


szaniec rozpoczyna zdanie: „Wrzesień 1939 roku był jednym z najstraszniejszych polskich


miesięcy". Rozdział: W służbie Małego Sabotażu zaczyna się wiosną 1941, a Dywersje,


kolejny z rozdziałów, otwiera zdanie „Listopad 1942 był przełomowym miesiącem drugiej


wojny światowej". Pod Arsenałem rozpoczyna się w przeddzień aresztowania Rudego - 22


marca 1943 roku.


Celestynów - rozdział siódmy opisuje wydarzenia po śmierci Jana Bytnara - autor


informuje, że jest to maj 1943 roku; dwudziestego dnia tego miesiąca Zośka kieruje akcją


odbicia transportu więźniów jadących pociągiem, czytelnik zna nawet godzinę, w której


pociąg zbliża się do Celestynowa. Wielka gra - ostatni rozdział książki, otwierają słowa:


„Mijały letnie miesiące 1943 roku" - zamyka opis śmierci Tadeusza Zawadzkiego, w dniu 21


sierpnia -1943 roku. Autor musiał celowo z wielkim pietyzmem traktować każdy szczegół,


jakby świadom, że Kamienie na szaniec staną się pierwszą lekcją historii konspiracyjnego


harcerstwa dla wielu pokoleń Polaków. Że zaś ta lekcja była tak bohaterska, że aż niezwykła,


musiał ją solidnie udokumentować. Odpierał tym samym możliwość ataków dotyczących


przerysowania postaci, przesady i upiększania historii. Prawdziwa jest także książka wwarstwie psychologicznej. Znać na każdej karcie, że autor był pedagogiem o dużej


wrażliwości i ogromnym doświadczeniu w pracy z młodzieżą.


W Kamieniach na szaniec wszystkie postacie, tak pierwsze- jak i drugoplanowe są


autentyczne, noszą swoje prawdziwe nazwiska i prawdziwe pseudonimy konspiracyjne. Ale


to jeszcze nie wyczerpuje kwestii ich prawdziwości psychologicznej, gdyż trudniej jest


utrwalić na kartach książki człowieka rzeczywistego, tak aby był postacią żywą i prawdziwą,


niż stworzyć postać literacką. Młodzi, opisani w Kamieniach na szaniec - są tacy, jacy byli


naprawdę. Alek, Rudy, Zośka, Leszek Domański, Andrzej Zawadowski, czy Jaś Wuttke


mówią swymi własnymi słowami, dzielą się swymi prawdziwymi przeżyciami, ich gesty,


zachowania, wygląd zewnętrzny utrwalone zostały z najczulszą dokładnością. Są żywi. I w


takim ich rysunku psychologicznym tkwi Jeden z sekretów popularności książki. W rozdziale


pierwszym autor dokonuje prezentacji swych bohaterów. Każdego z nich przedstawia na tle


grupy rówieśników i domu rodzinnego; ukazuje świat wewnętrzny oraz sposób bycia,


zainteresowania, ambicje życiowe, a także wygląd zewnętrzny. W każdej charakterystyce


zawarte zostały te same elementy, ale za każdym razem całość ukształtowana została inaczej.


Później, na kartach książki widać dojrzewanie młodych. Wraz z Alkiem, Rudym i


Zośką dojrzewa całe pokolenie; widać, jak kształtują się nowe cechy charakterów, jak


zmienia się świat wyobraźni, jak w ich młode życie wkraczają takie pojęcia, jak: odwaga i


rozwaga, odpowiedzialność, honor, wróg, niebezpieczeństwo, śmierć.


Wspomniano już wcześniej o pamiętniku Tadeusza Zawadzkiego - stanowi on


nieoceniony dokument -pozwalający prześledzić właśnie zagadnienie konstrukcji postaci i


wydarzeń w Kamieniach na szaniec. Kamiński czerpał z pamiętnika obficie: wprowadził go


do książki w postaci cytatów oznaczonych cudzysłowem (wtedy do czytelników mówi sam


Tadeusz Zawadzki), wydobył z niego wszystkie informacje o swych bohaterach (na przykład


o ich lekturach), o ich reakcjach, przemyśleniach, ukazał, jak się rodziła i pogłębiała ich


przyjaźń, zainteresowania oraz plany życiowe. Zestawmy dla przykładu dwa fragmenty


opisujące ten sam moment: pożegnania przyjaciół przed aresztowaniem Rudego:


Pamiętnik:


„Rano w poniedziałek przygotowanie do ewakuacji Sosnowej, a po południu odprawa


starszego harcerstwa ze Stefanem I znowu z wielkim, przejęciem poruszany był temat


wodzów i wychowania przez wzajemne oddziaływanie, gdy Jednak odprowadzał mnie ze


Stefanem do domu, mówił: - Nie mam JUŻ teraz żadnych zmartwień, choćbym nawet chciał -


nie mam. Teraz Tadeusz wciąż musi się czymś martwić. Wieczorem zadzwoniłem do niego:


leżał już w łóżku, na bosaka podszedł do telefonu, umówiliśmy się na godzinę ósmą ranoprzed fontanną. Krótkośmy rozmawiali.


Dobranoc - powiedział i położył słuchawkę".


Kamienie na szaniec:


Popołudnie 22 marca 1943 roku spędził Rudy ze swym najbliższym przyjacielem.


Skończyli przygotowanie do przenoszenia dużego magazynu materiałów


wybuchowych, brali udział w dyskusji na temat podjętej w owym czasie przez Szare Szeregi


akcji stworzenia porozumienia międzyorganizacyjnego konspiracyjnych organizacji


młodzieżowych i teraz szli do domów. Rudy odprowadzał Zośkę. Rozmawiali o sprawie


ostatnio bardzo ich obchodzącej: o formowaniu osobowości- przez wzajemne oddziaływanie:


analizowali dodatnie i ujemne wpływy. Jakie na siebie wywierają.


Zbliżała się godzina policyjna, trzeba się było rozstać. Rudy był bardzo ożywiony i


pogodny. - Nie mam teraz żadnych zmartwień - mówił do przyjaciela - Choćbym nawet


chciał, nie mam. Teraz ty musisz się zacząć czymś martwić Wieczorem przed snem Zośka


zatelefonował do Rudego. W ostatnich miesiącach czuli się ze sobą wyjątkowo dobrze,


zgadzali w poglądach na świat, na wypadki, na ludzi. Pasjonowały ich te same zadania.


Zapatrzeni byli w te same rzeczy nieuchwytne a tak ważne, że malały wobec nich wszystkie


inne problemy życia.


Wymiana najbłahszych zdań sprawiała im przyjemność, Zośka telefonował bez


żadnego powodu - ot tak, żeby powiedzieć dobranoc. Rudy leżał już w łóżku i na bosaka


przybiegł do telefonu. - Dobranoc - odpowiedział przyjacielowi.


Przy - nawet pobieżnej - lekturze zestawionych wyżej fragmentów widać wyraźnie,


jak bardzo pisarz jest wierny realiom, uściśla je niekiedy, podając na przykład datę,


charakteryzując bliżej przedmiot dyskusji itp. Wszystkie wypowiedzi Rudego zostały


przytoczone dosłownie, i nawet tak drobne szczegóły jak ten, że Janek Bytnar podbiegł boso


do telefonu, przeniósł pisarz do książki. Rozbudowana natomiast została w Kamieniach na


szaniec charakterystyka postaci: autor bardzo wnikliwie analizuje stan psychiczny swych


bohaterów, pięknie opisuje ich przyjaźń, zdając sobie sprawę, że to wszystko będzie później


stanowiło klucz do zrozumienia postępowania Zośki w dalszych partiach opowieści.


Pamiętnik stał się niejako konspektem najważniejszego rozdziału książki: Pod Arsenałem.


Dzięki niemu zobaczył Aleksander Kamiński postać Rudego w oczach przyjaciela oraz


autocharakterystykę Zośki, świadom, że człowiek pisząc o innych, pisze także zawsze o


sobie. Dla opisania sceny pod Arsenałem i tego wszystkiego, co po niej nastąpiło, pamiętnik


Zośki stanowił źródło podstawowe. Widać to doskonale w opisach zachowania Janka


Bytnara, już po odbiciu, a także w relacji o samym przebiegu akcji. Także scena śmierci JanaBytnara - tak patetyczna i zdawałoby się wskroś literacka, jest sceną autentyczną; naprawdę


tak umierał Rudy.


Wprawdzie w pamiętniku Zośki nie został utrwalony ów moment, gdy umierający


recytuje Testament mój Juliusza Słowackiego, ale według relacji wiarygodnych świadków,


było właśnie tak, jak zostało opisane w Kamieniach na szaniec. Scena ta bowiem ma swoje


bardzo głębokie uzasadnienie w specjalnym kulcie Słowackiego wśród młodzieży


szaroszeregowej (żywy był on przecież w legionach Piłsudskiego, których legenda robiła na


tym pokoleniu tak wielkie wrażenie). W przededniu aresztowania Rudego, właśnie podczas


odprowadzania Zośki do domu przez Janka Bytnara i Stanisława Broniewskiego, rozmawiano


o książce Karola Koźmińskiego:


Kamienie na szaniec - były to życiorysy kilku legionistów. Podobny tytuł - jak już


wspomniano - Kamienie przez Boga rzucane na szaniec dał swym wspomnieniom Tadeusz


Zawadzki. A w rok po wydarzeniach pod Arsenałem komendant „Ula" 12 Jan Rossman,


kończył swój „Rozkaz L. 9/4" słowami: „Wojna trwa, walka jest nie zakończona; niech jej


przyświecają te same słowa, które prowadziły bohaterów Pomarańczarni, słowa z


„Testamentu" Juliusza Słowackiego: Niechaj więc żywi nie tracą nadziei...


A jeśli trzeba na śmierć idą po kolei Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec" „


Tytuł książki spinał więc klamrą całą fabułę: wyrastał z przeżyć jednego z jej bohaterów, z


atmosfery, jaką żyło całe pokolenie, zawierał ponadto w sobie pewną głębszą, metaforycznie


ujętą myśl, będącą wskazaniem dla żyjących i utrwaleniem pamięci o zmarłych. Sam Zośka


najgoręcej namawiał Kamińskiego do nadania książce właśnie takiego tytułu, także inni


szaroszeregowi przekonywali autora, mającego początkowo pewne opory, do Kamieni na


szaniec. Zaznaczmy jednak, że wydarzenia, które nastąpiły po odbiciu Rudego, ukazał


Kamiński w pewnym skrócie. Mianowicie, nie przedstawił zmian miejsca pobytu rannego,


przenosin z ulicy Ursynowskiej na ulicę Kazimierzowską, a następnie do szpitala Wolskiego.


W Kamieniach, na szaniec Rudy cały czas przebywa w jednym miejscu: na Mokotowie. W


ten sposób powstała bardzo spoista scena, o dużym napięciu dramatycznym, a równocześnie


delikatnie zabarwiona liryzmem, jedna z najbardziej przejmujących w książce. Jest w niej


autor wierny wszystkim realiom zawartym w pamiętniku, stwarzając przy tym niezwykły


nastrój, wynikający z wielkiego zaangażowania uczuciowego narratora. W takim


przedstawieniu jednego ze zwrotnych momentów akcji pokazał Kamiński swoje znakomite


wyczucie spoistości fabularnej; nagromadzenie szczegółów związanych z opisywaniem


przenoszenia rannego osłabiłoby dramatyzm tej sceny. Nie szkodząc więc prawdzie


historycznej, złączył wszystko w jedną całość, wyzyskując napięcie dramatyczne tkwiące wisywanych wydarzeniach, tak aby czytelnik długo pozostał pod wrażeniem ostatnich chwil


Rudego, aby miał wrażenie, że był ich świadkiem. Natomiast śmierć Alka Dawidowskiego, w


szpitalu Dzieciątka Jezus, stanowiąca scenę poprzedzającą odejście Rudego, w niczym już nie


odbiega od faktycznych wydarzeń. I ten fakt ma również swoje istotne uzasadnienie. Obaj


zmarli w tym samym dniu. Sceny śmierci sąsiadują ze sobą w książce, tak jak wydarzenia


sąsiadowały w życiu. Ale każda z nich pełni inną funkcję ideową. Śmierć Alka jest śmiercią


żołnierską, w pewnym sensie normalną w istniejącej sytuacji, z taką śmiercią jego koledzy z


Szarych Szeregów są w stanie - choć z wielkim bólem - pogodzić się, bo widzą ważny sens


tej ofiary. I dlatego scena ta stanowi przygotowanie do tego, co nastąpi, bo śmierć Janka


Bytnara - jest śmiercią ofiary. Kamiński nie waha się więc - a jest to pisarz o wielkiej kulturze


literackiej - przed naturalistycznym opisem wyglądu Rudego, po katowaniu na Szucha;


opisuje też szczegółowo straszne męczarnie towarzyszące umieraniu i to wszystko potęguje


tragizm losu Rudego: zadręczonego w bestialski sposób na śmierć. Zrozumiała staje się teraz


reakcja kolegów, bezradnych wobec cierpień przyjaciela; chęć wymierzenia kary tym, którzy


zakatowali Janka Bytnara. Zrozumiałe też staje się ich szybkie wewnętrzne dojrzewanie, gdyż


tego typu przeżycia uczą pokory wobec ludzkiego cierpienia a zarazem poczucia wielkiej


odpowiedzialności za życie drugiego człowieka.


Kamienie na szaniec są także opowieścią o wzrastaniu młodych, o przemianach


wewnętrznych towarzyszących dojrzewaniu, ukazują, jak z młodości wchodzi się w wiek


męski. Bohaterów książki poznajemy w momencie, gdy młodość jeszcze prawie graniczy z


dzieciństwem. Właśnie zdali maturę i pragną zdobywać cały świat. Byli uczniami jednej z


najlepszych szkół średnich w Warszawie: „Batorego", wielu z nich miało wybitne


uzdolnienia, mieli otwarte głowy i wysokie aspiracje życiowe.


Uczniem tej szkoły był właśnie Krzysztof Kamil Baczyński - współkolega bohaterów


Kamieni na szaniec. Należeli do 23 Warszawskiej Drużyny Harcerzy, która znana była ze


znakomitej atmosfery i wspaniałego drużynowego: harcmistrza Leszka Domańskiego. -W


książce środowisko szkoły i drużyny zostało ukazane bardzo interesująco. Od tej


charakterystyki rozpoczyna autor Kamieni opowieść tak, aby móc swych bohaterów


przedstawić od razu na tle pewnej zbiorowości. Tę metodę zresztą stosuje Kamiński w całej


książce, łącząc elementy charakterystyki socjologicznej z psychologiczną. Dzięki temu


poznajemy domy rodzinne bohaterów, ich rodziców, rodzeństwo, nauczycieli i przełożonych


harcerskich. Po takim „zwiadzie środowiskowym" prezentuje Kamiński swoich bohaterów:


kreśli ich wygląd zewnętrzny, charakteryzuje upodobania, przedstawia zalety i wady.


Charakteryzuje ich bezpośrednio poprzez relację narratora oraz pośrednio, głównie ukazującw działaniu. Czasem wykorzystuje pisarz bardzo drobny szczegół, coś na pozór zupełnie


banalnego, dla wzbogacenia sylwetki psychicznej bohatera. Przykładem jest epizod związany


z kupieniem skórzanej kurtki przez Alka. Ten incydent pokazuje jeszcze pewną dziecinność


bohatera, a zarazem sprowadza go do bardzo ludzkich wymiarów, tym samym jego postać


staje się czytelnikowi bliższa.


Wprowadza pisarz także taką motywację postępowania bohaterów, aby już niejako z


góry przygotować czytelnika do roli, jaką Alek, Rudy i Zośka mają później odegrać w


Szarych Szeregach. Kreacja postaci bohaterów jest w Kamieniach na szaniec sprawą


niezwykle ważną; czytelnik bowiem musi już na początku opowieści ich polubić, uwierzyć w


ich prawdziwość, dostrzec w nich żywych młodych ludzi: niezwykłych a jednak bardzo


bliskich. Tak też się stało. Talent pisarski Aleksandra Kamińskiego i jego wiedza


pedagogiczna zaowocowały znakomicie właśnie w tej warstwie opowieści. Szczególnie


pierwszy rozdział Kamieni zawiera sporo wiedzy pedagogicznej, psychologicznej i


socjologicznej, a przecież ani przez moment nie odczuwa się tego jako nużącego balastu


erudycyjnego. O sprawach bardzo ważnych, czasem tragicznych, niejednokrotnie nawet


patetycznych, pisze Aleksander Kamiński zawsze prosto, ma dar jasnego, zwięzłego i bardzo


przekonywającego ujmowania spraw trudnych i to także stanowi cechę jego całego pisarstwa.


Wspomniano już, że w Kamieniach na szaniec ukazano dojrzewanie pokolenia. Wraz z tym


procesem pojawiają się problemy towarzyszące odchodzeniu od beztroski młodości.


Wszystkie te niełatwe zagadnienia wprowadził pisarz na karty książki: bądź to w formie


dyskusji toczącej się między młodzieżą harcerską, bądź też w formie przemyśleń


poszczególnych postaci. Jednym z takich trudnych problemów jest sprawa zabijania wroga; to


ona właśnie będzie spędzać sen z powiek Alka. A wyraz oczu umierającego esesmana będzie


niepokoił Rudego. W takim przeżywaniu problemów czasów okupacji też zostało


przedstawione dojrzewanie, które jest nie tylko nabywaniem odwagi, męstwa, twardości


charakteru, ale także pogłębiającą się wrażliwością moralną. Mieści się w niej poczucie


odpowiedzialności za dom rodzinny, mądrze pojęte koleżeństwo, uczciwość w ocenianiu


samego siebie. W akcję książki wplótł autor bardzo wiele interesujących dyskusji.


Prowadzone są one jeszcze z młodzieńczym zacietrzewieniem, ale zarazem z dużą ostrością w


widzeniu spraw. Jedną z najciekawszych jest rozmowa z ojcem Zośki na temat


niebezpieczeństw i wypaczeń, jakimi grozi kombatanctwo. Są też i inne: o konieczności


przebudowy charakteru Polaków, o czasach, które nadejdą po zakończeniu wojny, o etyce


walki, potrzebie samokształcenia. Stanowią one jakby drugi, głębszy nurt Kamieni na szaniec


ukazujący najpełniej motywację poczynań bohaterów. Bez niego książka stałaby się płytką,sensacyjną powieścią, choćby nawet opowiadała o tych samych ludziach i wydarzeniach.


Jednak tracąc całą aurę moralną i patriotyczną, towarzyszącą wszystkim poczynaniom


bohaterów - straciłaby swój niepowtarzalny charakter.


Właśnie pojęcie walki i służby, które w naturalny sposób realizują w codziennym


życiu Alek, Rudy i Zośka, wywodzą się z tego drugiego nurtu Kamieni na szaniec.


I tak dochodzimy do nazwania trzeciej prawdy zawartej w książce Aleksandra


Kamińskiego, tkwi w niej pewien imperatyw moralny, nakazujący splecenie osobistego życia


z losami narodu. „To poszukiwanie nowych dróg walki i służby było cechą charakterystyczną


nie tylko Buków, lecz wszystkich czynnych elementów społeczeństwa polskiego w jesieni i w


zimie" - pisze autor w drugim rozdziale Kamieni. A więc harcerze z Pomarańczarni nie


zachowują się jakoś wyjątkowo, ale tak Jak wszyscy, jak cały naród i dlatego decyzja


podjęcia walki nie jest umotywowana chęcią przeżycia przygody, lecz moralnym nakazem


chwili. Ci chłopcy, których przedstawił autor w rozdziale pierwszym, nie mogli w momencie


zagrożenia Ojczyzny zareagować inaczej, ich postępowanie było logicznym następstwem


tego, jak ich ukształtowały: dom, szkoła i harcerstwo. Nie byli wcale pokoleniem straceńców,


obca im była wszelka desperacja, czy katastroficzne nastroje. Byli prawdziwie młodzi:


potrafili się bawić uczyć, kochać, pasjonować wieloma sprawami, ale ponadto, był w nich


głęboko zakorzeniony kodeks norm moralnych.


Wiedzieli, co to znaczy patriotyzm i mieli „szczerą wolę całym życiem służyć Bogu i


Ojczyźnie", rozumieli, że rodzicom należy się szacunek, przełożonym posłuszeństwo, a


zmarłym pamięć i modlitwa. O tym nigdy nie dyskutowali - to po prostu w nich było. Są


także w Kamieniach na szaniec elementy przygody, ryzyka, niebezpieczeństwa. Jest groźny


przeciwnik, którego pokonanie wymaga odwagi i mądrości. W takim przedstawieniu wroga


tkwi także jeden z walorów książki.


Niemców nie pokazano w niej, jako głupiego, łatwego do zwyciężenia okupanta, co


jest cechą tylu książek o tematyce wojennej. Niemcy w Kamieniach są mądrzy, przebiegli i


okrutni. Przez to bohaterowie muszą działać rozważnie i mądrze.


„Przyjemnie mieć do czynienia z przeciwnikiem rzutkim i pomysłowym! Dużą


satysfakcją jest mu się nie dać, odparować, uderzyć go w czułe miejsce.


Szczególnie, gdy przeciwnik jest zbrojny w potężne środki, samemu zaś rozporządza


się tylko kredą i małą nalepką." ls Pisze Aleksander Kamiński o akcji małego sabotażu.


Walka z takim wrogiem jest poważną, męską próbą sił.


Najwięcej elementu przygody znajduje się właśnie w rozdziale W służbie Małego


Sabotażu. Pomysłowość młodzieży sprawia, że chwilami czytelnik odnosi wrażenie, że towielka harcerska gra: wymagająca odwagi, spostrzegawczości, szybkiego refleksu, sprytu i


nieco poczucia humoru. Fakt, że bohaterowie ocierają się o realne niebezpieczeństwo, dodaje


tej grze tylko atrakcyjności - ale jeszcze nie przeraża. Groza pojawi się dopiero w następnych


rozdziałach. Ale ta przygoda, która jest wciąż obecna w Kamieniach na szaniec, jest zarazem


szkołą charakterów. Właśnie przeżywając tę przygodę wawerczycy uczyli się punktualności,


posłuszeństwa, rzetelności i uczciwego stosunku do obowiązków, uczyli się i tej trudnej


prawdy, że odwagą musi kierować rozsądek. Świadomość tego stwarzała szansę powodzenia


wszelkich zamierzeń - tak efektownie wyglądających wyczynów szaroszeregowej młodzieży.


Przy pobieżnej lekturze czytelnikowi może się wydawać, że to przypadek i fantazja


decydowała o powodzeniu w rysowaniu kotwic, zrywaniu flag hitlerowskich, malowaniu


haseł na murach Warszawy. Wszystkie te akcje są prowadzone z rozmachem, pełne emocji i


znakomicie trzymają czytelnika w napięciu. Wystarczy jednak zacząć czytać nieco uważniej,


by dostrzec, jak niezwykle sumiennie Zośka planuje każdą akcję, jak stara się wyeliminować


każde, potencjalne niebezpieczeństwo, przewidzieć rozwój sytuacji. Nie osłabia to jednak


wcale dynamizmu książki, wypadki toczą się bardzo szybko, zawierają w sobie zawsze


element niespodzianki - jednak nie rządzi nimi ślepy przypadek. Jest w końcu w Kamieniach


na szaniec także stopniowanie emocji: mały sabotaż jest przygotowaniem do dywersji,


dywersja przygotowuje do odbicia Rudego, to zaś do równie dramatycznych i coraz


trudniejszych akcji, także do śmierci innych bohaterów książki. Przygotowuje zresztą


wielorako: stopniuje napięcie, bo przygoda staje się coraz bardziej niebezpieczna, ale też


bohaterowie są coraz dojrzalsi: z młodzieńczej przygody przechodzą do twardej męskiej


walki. Są pełni zapału, bawi ich mały sabotaż, ale coraz bardziej narasta w nich pragnienie


podjęcia otwartej walki z okupantem. I tak dochodzimy do akcji pod Arsenałem, która


stanowi moment zwrotny dla dalszego rozwoju wypadków. Oto odchodzą Alek i Rudy - ich


wielka gra skończyła się śmiercią, jakiś rozdział w dziejach Szarych Szeregów został


zamknięty. Ze względu na duży ładunek napięcia emocjonalnego u uczestników wydarzeń


moment odbicia Rudego posiada wszelkie cechy punktu kulminacyjnego; będą wprawdzie


później jeszcze inne akcje, inne starcia z wrogiem, po których też opłakiwać się będzie


poległych kolegów, ale będzie to jednak przede wszystkim jawna walka z Niemcami. Starcie


pod Arsenałem jest czymś innym, bo ma inny cel: nie jest rozrachunkiem, lecz ratowaniem


przyjaciela, i ten fakt stwarza specyficzny klimat, w którym jest coś z romantycznego


mierzenia sił na zamiary. Napięcie tej sceny wzrasta w momencie odwołania pierwszego


przygotowania do odbicia Janka Bytnara, by osiągnąć swój szczyt wówczas, gdy zapadnie


decyzja pozytywna. Teraz wypadki toczą się już błyskawicznie, przybliżając chwilamiKamienie na szaniec do sensacyjnej powieści, jednak bohater, którym jest teraz pewna


zbiorowość, nie posiada żadnej z cech awanturniczej postaci. Podstawowa sprawa nie zostaje


ani na moment zepchnięta na plan drugi utworu. Autor z dużym powodzeniem połączył w tej


scenie przygodę z realiami historycznymi i pogłębioną refleksją psychologiczną.


Wspomniano już o wzrastającym napięciu w czasie odwołania akcji uwolnienia więźnia. Do


tej sceny trzeba jeszcze na moment powrócić. Oto czytelnik jest już przygotowany do


ocalenia Rudego przez przyjaciół. Wszystko zostało sumiennie opracowane, a świadomość, iż


liczy się każda chwila, wywołuje wrażenie konieczności odbicia w tym momencie. I właśnie


wtedy akcja zostaje odwołana. „Tuż przed godziną przejazdu samochodu więziennego Zośka


dostaje rozkaz: rozładować akcję. Mieni się cały na twarzy, przeżywa straszliwy wstrząs.


Jest już jednak tak wyrobiony i karny, że zdejmuje ludzi z posterunków. Ledwo


skończył, ulicą przejechała więźniarka z Szucha" „. Widoczne są wówczas wielkie zmagania


wewnętrzne Zośki między pragnieniem ratowania przyjaciela a koniecznością wykonania


rozkazu. Do zrozumienia postawy Zośki czytelnik został przygotowany od pierwszych kart


książki. Harcerstwo zawsze było szkołą posłuszeństwa, Wawer zaś wzbogacił to jeszcze o


umiejętność panowania nad sobą - nawet wbrew sobie. Dlatego Zośka wie, że musi odwołać


akcję. Mimo tego jednak ani napięcie emocjonalne nie opada, ani nie mija nastrój


oczekiwania. Potem już wypadki potoczą się błyskawicznie. „Z nami to jak z lasem, Haniu.


To i tamto drzewo pada pod siekierą, a tymczasem cały las rośnie i pnie się ku górze... -


powiedział Tadeusz Zawadzki do swej siostry w jakiś czas po śmierci przyjaciela.


Pokazując młodsze pokolenie harcerzy takich, jak:


Andrzej Romocki (Morro), Janek Gutt, Jerzy Tabor (Pająk) i innych, łagodzi pisarz


tragiczną wymowę książki, kończącej się śmiercią Zośki. Wydawać by się mogło bowiem, że


odejście Alka, Zośki, Rudego, Felka Pendelskiego, i innych stworzy w Szarych Szeregach


wyrwę nie do wypełnienia, że coś się w tych, którzy pozostali, załamie i odbierze sens temu


wszystkiemu, czym żyli wcześniej. Zbyt wytrawnym był jednak Kamiński pedagogiem, by


książce dla młodzieży nadać wymowę pesymistyczną. Dlatego opowieść o „ludziach, którzy...


w życie wcielać potrafili dwa wspaniałe ideały: braterstwo i służbę" nie kończy się, lecz


urywa - tak jakby pisarz musiał odłożyć pióro, bo nadszedł znów czas działania. Pisze


wyraźnie: „Walka trwa. Trzeba przerwać tę opowieść". Przerwać, to jednak nie skończyć, bo


jeszcze nic się nie skończyło; walkę podjęli młodsi koledzy Alka, Rudego, Zośki. Ka-miński


nie zamyka więc swej książki, czyni ją otwartą, zapowiadając tym samym ciąg dalszy


wydarzeń. Gdyby jednak wcześniej nie pojawił się w Kamieniach na szaniec problem


szybkiego dorastania młodszej Pomarańczarni, gdyby nie pojawił się Andrzej Morro, takpodobny pod pewnymi względami do Tadeusza Zawadzkiego, to wówczas wraz ze śmiercią


głównych bohaterów akcja zamykałaby się nieodwołalnie. Ten proces szybkiego dorastania


ludzi został zarysowany w Kamieniach bardzo wcześnie. Na oczach czytelnika, niemal od


pierwszych kart książki, rośnie młodsza Pomarańczarnia, a ci, którzy dochodzą z zewnątrz (na


przykład Andrzej Morro z PETu), szybko się wtapiają w jej szeregi.


W bardzo pięknym porównaniu Szarych Szeregów z rosnącym lasem uchwycone


zostało to zjawisko nadzwyczaj trafnie. Jest to głęboka i niebanalna refleksja dotycząca


wartości nieprzemijających, ponadczasowych, które nie przepadają nawet wówczas, gdy ginie


człowiek, który nosił je w sobie; podejmują je natychmiast młodsi, ukształtowani przez


system tych samych wartości i ideałów. Problem ten sięga zresztą jeszcze w dalszą


przyszłość. Zmarli żyli jeszcze długo w wiernej pamięci przyjaciół, ich imiona nosiły


harcerskie bataliony walczące w Powstaniu Warszawskim. Dalsze życie zapewniła im


literatura, dzięki książce Aleksandra Kamińskiego pokolenie „późnych wnuków" wybiera


Zośkę, Rudego, Alka jako bohaterów drużyn harcerskich. Siła sugestii pisarskiej sprawiła, że


postacie bohaterów Kamieni na szaniec jakby wyszły z książki i rozpoczęły nowe życie.


Książka utrwaliła czas i ludzi, uratowała ich od zapomnienia. Las, o którym mówił


Zośka do swej siostry, jest wciąż żywy i zielony.


Kamienie na szaniec należą do literatury faktu; beletryzacja ma w nich charakter


bardzo subtelny, a głównym celem pisarza jest stworzenie wiarygodnej relacji o ludziach i


wydarzeniach prawdziwych. Ten typ literatury rozwinął się bardzo bujnie po wojnie, stając


się trwałym dokumentem swoich czasów. Książka Kamińskiego łączy w sobie elementy


opowieści reportażowej i harcerskiej gawędy.


Reportażowość uwidacznia się w dążeniu do stworzenia bardzo szczegółowo


udokumentowanej relacji o warszawskich Szarych Szeregach. Autor pisze prawie wyłącznie o


ludziach, których znał osobiście, i o wydarzeniach, w których osobiście uczestniczył, bądź też


znał z opowiadań wiarygodnych świadków.


Wprowadził jednak dość rozwinięty komentarz narratora, obszerne charakterystyki


psychologiczne bohaterów, łącząc w ten sposób techniki reportażowe z narracją literacką.


Książka pisana była na gorąco, bezpośrednio pod wpływem przeżytych wypadków, bez


dystansu wobec opisywanych wydarzeń. To zadecydowało, że jest ona jednak czymś więcej


niż opowieścią reportażową. Aleksander Kamiński tkwił w samym środku spraw, które


opisywał, i z tej sytuacji wyniknął ton żarliwego zaangażowania emocjonalnego, który


wywiera na czytelniku tak silne wrażenie.


Przypomnijmy, jak zaczynają się Kamienie na szaniec:„Posłuchajcie opowiadania o Alku, Rudym, Zośce i kilku innych cudownych ludziach,


o niezapomnianych czasach 1939- 1943 roku, o czasach bohaterstwa i grozy. Posłuchajcie


opowiadania o ludziach, którzy w tych niesamowitych latach potrafili żyć pełnią życia,


których czyny i rozmach wycisnęły piętno na stolicy oraz rozeszły się echem po kraju. Autor


pisze wyraźnie: „posłuchajcie", a nie przeczytajcie, tak jakby mówił do słuchacza, a nie pisał


dla czytelnika. To bardzo istotna sprawa a nie kwestia przypadku. Otóż pierwsza wersja


książki była - rzec by można - wersją mówioną. I tu trzeba powrócić do genezy Kamieni na


szaniec. Autor książki mieszkał przez całą okupację w Warszawie, a jego rodzina przebywała


pod Warszawą. W maju 1943 roku przyjechał autor Antka Cwaniaka do rodziny


przebywającej wówczas w Żbikowie, był bardzo poruszony i poprosił żonę, aby siadła do


pisania. Chciał, aby pisała ręcznie, był w takim stanie psychicznym, że nie chciał skorzystać z


maszyny do pisania, choć stała na oknie.


Mówił urywkami, spacerując po pokoju, czasem słowa przychodziły mu z trudnością.


Trwało to dwa dni, później Kamiński zabrał rękopis i pojechał do Warszawy - w lipcu


ukazały się Kamienie na szaniec. Było to coś więcej niż zwyczajne dyktowanie: w autorze


książka już widocznie dojrzała i została nawet w szczegółach przemyślana, skoro mógł z


pamięci dyktować ją przez kilka godzin, a zarazem obserwować wrażenie, jakie wywiera na


piszącej. Wrażenie było bardzo silne i w ten sposób od razu sprawdzała się celowość wyboru


takiej właśnie formy. „Posłuchajcie"... tak przecież zaczyna się gawęda, a gawęd harcerskich


wygłosił Aleksander Kamiński w swym życiu bardzo wiele, był mistrzem tej formy, posiadał


ogromną łatwość nawiązywania kontaktu ze słuchaczami. Znać to właśnie w przytoczonym


powyżej zdaniu otwierającym książkę; takich bezpośrednich odwołań znajdziemy zresztą w


niej więcej. Pisarz bardzo swobodnie przechodzi od jednej informacji do drugiej, język bliski


jest mówionemu, z bogatego tła opowieści wyłaniają się postaci i zdarzenia, jakby wypływały


ze wspomnień o dniu wczorajszym o przeszłości, która graniczy jeszcze z teraźniejszością.


Pozostały zresztą w książce także inne ślady takiej sytuacji językowej: a więc dialogi


prowadzone w mowie potocznej, uwarunkowane konkretną sytuacją mówienia, czasem


pewna skrótowość wypowiedzi, czasem powtórzenia nie mające stylistycznego uzasadnienia.


Autor bardzo umiejętnie oscyluje pomiędzy lapidarnością a rozciągliwością toku


opowiadania. Raz ogranicza się do zwartej, krótkiej informacji, świadom tego, że czytelnik


dobrze rozumie, o co chodzi, kiedy indziej drobiazgowo opisuje, zwłaszcza konkrety.


Wytwarza to swoistą dynamikę narracyjną, tak ważną dla utrzymania w napięciu uwagi


odbiorcy. Autor operuje także bardzo umiejętnie nastrojami: żart jest zawsze powściągliwy,


patos dyskretny. Trzykrotnie opisuje Kamiński śmierć bohaterów, którzy stali się już bliscyczytelnikowi, nie powtarza się w tych opisach ani raz; każde odejście jest inne, podobnie jest


przy opisach akcji dywersyjnych czy sabotażowych. Są też sceny w Kamieniach


przypominające zupełnie kadry z filmu. Dzieje się tak przeważnie wówczas, gdy autor


zmienia czas narracji, na przykład z przeszłego przechodzi w czas teraźniejszy, wówczas na


chwilę zatrzymuje się akcja, a autor kreśli obraz - choć nierozerwalnie związany z fabułą


książki - to jednak rządzący się własnymi prawami i mogący istnieć oddzielnie. Takim


obrazem kończy też Aleksander Kamiński swą książkę. Jest to obraz śmierci Zośki - scena


jakby namalowana: skondensowanie ruchu, barw, kształtów, różnych rodzajów zdań: od


napięcia, towarzyszącego początkowi ataku, poprzez narastający bitewny zgiełk - aż do


ostatecznego uspokojenia, i odejścia Zośki na wieczną wartę. W tym momencie narrator znów


zmienia czas: „Bezsilne, omdlałe ciało osuwa się spod ściany ku ziemi..." - tak zamyka się


teraźniejszość. Zdanie następne: „Zdobycie posterunku żandarmerii w Sieczychach było


jednym z najpiękniejszych zwycięstw Zośki" - narzuca już do opisanych wydarzeń dystans,


słowo „było" odsuwa wydarzenia w przeszłość. Umiejętne operowanie czasem daje w


Kamieniach na szaniec znakomite efekty w wywoływaniu nastroju, pogłębia ekspresję


opisywanych scen. Ostatnie zdania książki są utrzymane w czasie teraźniejszym, bo przecież -


jak już wspomniano: „Walka trwa". „Opowieść, o wspaniałych ideałach Braterstwa i Służby,


o ludziach, którzy potrafią pięknie umierać i Pięknie Żyć" - takie zakończenie książki


sprawia, że jest ona jednak - mimo śmierci bohaterów - wychylona ku życiu, nie jest więc


epitafium dla zmarłych, lecz pamiątką dla żywych. Wielotysięczne nakłady Kamieni na


szaniec zawsze błyskawicznie znikają z półek księgarskich. Książka cieszy się niesłabnącą


popularnością wśród kolejnych pokoleń młodych czytelników. Młodsi szukają w niej przede


wszystkim sensacyjnej akcji, starsi wzorów osobowościowych. Powracają wielokrotnie do


niej dzieci i młodzież na różnych etapach czytelniczej edukacji. Przed wszystkimi atakami


krytyki, zarzucającej jej w latach pięćdziesiątych słabość ideologiczną oraz idealizowanie


postaci, książka obroniła się sama. Nie zaszkodziła jej też dziesięcioletnia nieobecność na


półkach księgarskich w okresie 1946-1956.


Dzisiaj Kamienie na szaniec uznawane są już powszechnie przez krytykę literacką za


klasykę, za najlepszą książkę dla młodzieży o tematyce wojennej. Przyznają to wszyscy


badacze literatury dla dzieci i młodzieży, by przywołać tylko nazwiska Krystyny


Kuliczkowskiej, Zbigniewa J. Białka i Stanisława Fryciego. Także w opinii historyków


książka ta stanowi pozycję o doniosłym znaczeniu. Tomasz Strzembosz - znawca lat 1939-


1945 bardzo wybitny - zauważył, że Kamienie na szaniec „to zarazem pierwsze historyczne


opracowanie, próba świadectwa, dydaktyczna opowieść dla współczesnych i dla potomnychoraz osobista relacja, dokument historyczny (dokument świadomości i dokument epoki),


żarliwe wyznanie dopiero co przeżytej prawdy o ludziach". Stworzyły one fakt


psychologiczny, który wycisnął piętno na wszystkich, którzy później pisali o Szarych


Szeregach; narzuciły model wyobraźni zbiorowej i sposób wartościowania. Potwierdza to


reakcja czytelnicza na każde nowe wydanie książki, tarcze szkolne, kwiaty i harcerskie chusty


na grobach Alka, Rudego i Zośki, a także coroczne zloty drużyn i szczepów im. Szarych


Szeregów w rocznicę wydarzeń pod Arsenałem. Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby


Aleksander Kamiński nie napisał Kamieni na szaniec.

Bạn đang đọc truyện trên: TruyenFun.Vip